"Wyluzuj ! " , "Ciesz się z tego co masz! "mówili i mieli rację. Najzabawniejsze, że ja to wszystko wiedziałam i chciałam się zmienić jednak zmiana ta dotyczyła w moim pojęciu innego szczęścia.
Przecież każdy ma swoją definicję szczęścia. Myślałam, że jeśli będę na maksa wykorzystywała swój czas doskonaląc umiejętności które dają mi satysfakcję to będę szczęśliwa....
Minęło 2 miesiące nim zrozumiałam.
Kiedy moje dziecko absorbowało mnie do tego stopnia że nie miałam czasu na to wszystko czym wypełniałam swój czas zburzył się mój "porządek". Budując go codziennie na nowo zrozumiałam,że nie dawało mi to szczęścia.Nie sprawiało że się uśmiechałam , nie uwalniało ze mnie miłości i entuzjazmu który kiedyś miałam. Zgubiłam świeżość, ekspresję, spontaniczność.
Teraz widzę, że dojrzewam i zaczynam żyć na nowo. Uwalniam się niczym z nałogu bycia lepszą wersją siebie. Wyrywam się ze szponów samokrytyki i niezadowolenia. Nabieram dystansu do porażek. To nowa rola w jaką dane mi było się wcielić przywraca mnie do życia.
Dziękuję Bogu za naszą istotkę która uczy nas tej pięknej miłości każdego dnia i każdej nocy przez łzy i uśmiech. To ciepło którego fala zalewa nasze serca.
Mając miłość mamy wszystko ! |